Wpisy z tagiem: nasze zdjecia
niedziela, 23 lutego 2014
Domek dla lalek
Czyli obiekt westchnien ostatnich tygodni & ulubiona zabawka ostatnich dni :) Przy okazji mozemy pokazac czego sie tez nauczylismy... Kciuk w gore! Gdybym widziala, ze ten domek bedzie takim hitem, to juz dawno bym sie o niego postarala - codziennie obydwoje sie nim bawia! Najczesciej osobno, ale mam nadzieje, ze niedlugo juz razem... Wylicytowalam go od niechcenia na ebayu, a teraz dokupujemy mebelki za smieszne pieniadze /ostanio calkiem ladne drewniane biale pianino za 1€/ :) Na szczescie sa jeszcze resztki z wyprzedazy zimowych w domach towarowych i te male laleczki kupilam po 1,99€ :) Czyli nie zbankrutujemy (chyba...)
:))
piątek, 21 lutego 2014
Czterolatka :)
No i 4 :) Czyli byly urodziny! Albo raczej udzieriny jak to mowi sama solenizantka ;) Jejku, az trudno mi uwierzyc, ze ona jest juz taka duza... Jaka jest czteroletnia Klara? Pyskata Ruchliwa Malo sypiajaca Lubiana w przedszkolu Postepujaco dwujezyczna Chwalona na zajeciach muzycznych Uwielbiana przez mlodszego braciszka Wreszcie nieodwolalnie & bezwypadkowo odpieluchowana
Najbardziej lubi jak sie jej czyta, lubi wszelkie prace reczne, lubi slodkosci, ale i zupe ogorkowa, nie spi juz w dzien, ma swoj ulubiony kubek i dlugopis (!), codziennie bawi sie domkiem dla lalek, zadaje mnostwo pytan, nie lubi rano wstawac i zawsze boli ja wtedy brzuszek ;) chce chodzic na balet i miec rybki, nie cierpi jak ktos ubiera jej buty (sama musi to zrobic) oraz calkiem niezle potrafi asystowac przy gotowaniu & pieczeniu :) Wsrod prezentow, nie moglo zabraknac puzzli, ksiazeczek i Barbie (ale te na szczescie nie musza byc ani oryginalne, ani rozowe). Na urodziny dostala tez nowa skarbonke i troche drobnych, czym od razu podzielila sie z Julisiem... :)) No, ale zawsze musi sie cos dziac, zeby nie bylo idealnie - od jesieni cierpimy wspolnie przez leki nocne :/ Pavor nocturnus... Pediatra kaze przeczekac, wiec mam nadzieje, ze to juz niedlugo sie skonczy :( Juz chyba wolalam kolki... Bardziej sie wysypialam :/
niedziela, 19 stycznia 2014
Ferie w obrazkach
czyli my i nasze trzy polskie tygodnie w obrazkach :) Zaczelo sie od Wielkiego Malowania, czyli odpakowany zostal Domek przez duze De:
Jak juz go wreszczie pomalowano i rozniesiono na tysiace malych bialych & pokolorowanych tu i owdzie kawaleczkow papieru, mozna sie bylo pochwalic aktualnym wowczas kalendarzem adwentowym: W tym roku (czyli 2013) Klara miala kalendarz z 24 ksiazeczkami :)) Kalendarz na tyle przypadl jej do gustu, ze zostal przewiezony za granice, czyli do 19.12 sluzyl w Niemczech, a potem juz u dziadkow w Polsce - nawet nie bylo mowy o tym, zeby go zostawic! Z powodu braku sniegu i mozliwosci wyjscia z dziadkiem na sanki, za najwieksza atrakcje ferii u babci & dziadko posluzylo krecenie kielbasy :)
Mikolaj przybyl do naj z Jukeju, bo jak wiadomo nie rezyduje z zadnej Laponii, tylko wlasnie w ojczyznie swinki Peppy... Sylwestra, czyli nasza Pizama-Party, zaczelismy juz od 19:00, ale pozniej bylo juz tylko najpierw weselej, a potem cichio& spokojnie. I jak sie nietrudno domyslic bardzo mi to odpowiadalo ;) 4 stycznia Julis skonczyl 18 miesiecy... Na roczek wielkiej imprezy nie bylo, tortu tez nie, wiec teraz z ogromna przyjemnoscia nadrobilismy :) Tydzien pozniej odbyly sie troche przypieszone urodziny Klary, ale za miesiac znowu raczej nic wielkiego nie bedzie... A teraz bylo Barbie-party & rozowy tort :) A na koniec byly serduszka... ;)
Tak na 99,99% znowu bedziemy za rok w Polsce, tylko jak zwykle nie wiadomo, czy raczej przed, na czy po Swietach...
czwartek, 16 stycznia 2014
Zachęta
Wiedzialam, ze nawet na dzisiaj nie wyrobie sie z pisaniem i zdjeciami... Na zachete pokazuje jeden maly kolaz, ale obiecuje, ze wktotce zdjec (i pisania) bedzie wiecej!
W rolach glownych moje trzy serduszka, czyli corka, syn & siostrzeniec :)
sobota, 16 listopada 2013
Pozegnanie jesieni
Oj, te jesien zapamietam na dlugo... - wyprzedaje dobytek na ebay i ciagle biegam na poczte z mniejszymi lub wiekszymi paczkami, paczuszukami i listami - ukradziono mi torebke ze wszystkim, co tylko moze sie miescic w damskiej torebce ;/ - udalo mi sie dobic do 58kg & rozmiaru 38, ale nie spoczywam na laurach, wiec po Swietach zamelduje o kolejnych zmianach (na razie od czerwca -7kg, z czego wiekszosc w pierwsze 8 tygodni :)) niech zyja Mel B i Ewa Chodakowska!) I ja :)
Ta piekna czesc jesieni juz za nami, niestety :( Zostala ta mniej lubiana, kiedy to rano trzeba skrobac auto i pamietac o pieciu czapkach dla dzieci (liczac na kazda glowe), bo chodzic w nich nie chca i wyrzucaja... Podobnie jak rekawiczki. Sezon na cotygodniowe zakupy akcesoriow zimowych uwazam za otwarty :(
Bonusik: ilustracja piekniej jesieni, czyli viva moi najpiekniejsi ;)
Byle do Swiat...
piątek, 01 listopada 2013
piątek, 18 października 2013
Niedoczas, cz. kolejna
Czyli ze znowu mam mniej czasu na bloga niz bym chciala... Moze w weekend cos uda mi sie uszczknac, ale lepiej nie robic sobie nadziei ;) Zato dzisiaj beda dwa obrazki! - stosik, czyli uzbierane od czerwca lektury + serial o Annie German, na ktory tradycyjnie nie mam czasu (ale dobrze, ze sam serial juz mam, to sobie kiedys obejrze...):
Pan Kuleczka razy dwa dla dzieci, a dla mnie Mankell, Link, Holownia, biografia Brzechwy, biografia Bialoszewskiego, autobiografia Möllera (juz o niej bylo), jedna powiesc na motywach biograficznych + "Ksiega rodzicielstwa bliskosci". Na stosik nie zalapala sie jeszcze jedna pozycja, bo sie schowala w torebce. O dzieciach i ich wychowywaniu na modle paryska :)
- maly kolazyk z dwoch zdjec o tym samym tle :) najpierw my z malzonkiem, a kilka lat pozniej nasza dziatwa w tym samym miejscu:
Miejsce jest dosc prozaiczne (parking przed supermarketem), ale za to jakie zdjecia tam wychodza! Zdjec niedlugo bedzie wiecej - ladna mamy jesien, wiec sie nieustannie cykamy :) Milego & slonecznego weekendu!
piątek, 11 października 2013
Dinozaury
Dwa razy do roku (III i IX) jezdzimy do Frankfurtu, na uniwersytet - przedluzamy moj urlop "macierzynski" i kasujemy bilet semestralny. Najwieksza atrakcja tej wycieczki sa dwa ogromne dinozaury stojace miedzy uniwersytetem a Muzeum Historii Naturalnej :)
Nie bylo to pierwsze spotkanie Klary z dinozaurami i na pewno niepierwsze zdjecia, ale jakos tych poprzednich nie moge znalezc... Szkoda, bo chetnie bym porownala tempo wzrostu mojego Cypiska ;)
Obiecuje - przede wszystkim sobie - jak gdzies odszukam te starsze zdjecia, na pewno zrobie kolaz porownawczy :)
środa, 18 września 2013
Teatrzyk
Czekalam na te chwile juz od dawna: wreszcie nadszedl moment, kiedy to moje dziecko doroslo do teatru :) Wrzesien to w sasiednim Mainz bardzo interesujacy miesiac - akurat trwa festiwal teatrow dzieciecych! Na scenie kameralnej sa przedstawienia dla najmlodszych dzieci i wlasnie na takie dzis sie wybralismy.
Polgodzinne przedstawienie plus kilkuminutowa interaktywna zabawa dla publicznosci - oto nasz debiut w teatrze :))) "Krümmel i kolory", czyli swiat barw i fantazji :) Czym sa kolory i skad sie biora? Czy czerwony banan to jeszcze banan? A czy jablko moze byc niebieskie? Krümmel, czyli lalka widoczna na zdjeciach, i malarka Buntina zaczarowali dzis nasze deszczowe przedpoludnie...
Klara zlapala bakcyla, wiec koniecznie wybierzemy sie na dwa kolejne "odcinki": "Krümmel i szczudla" (o byciu malym & duzym) oraz "Krümmel i dzwieki".
Zwlaszcza, ze teatr to chyba beda te nieliczne chwile, ktore spedzimy tylko we dwie :)
Moja ocena: 6/6
"Krümmel und die Farben", rez. Claudia Wehner, sugerowany wiek: 3-5 lat, Mainzer Kammerspiele, Malakoff Passage, Rheinstr.4E, Mainz
piątek, 09 sierpnia 2013
Zabieg
Upaly juz sie skonczyly - przynajmniej u nas :) Powoli wiec wracamy do normalnego zycia, choc od kilku dni nic nie jest, tak jak dawniej... Tydzien temu w klinice dzieciecej w Sankt Augustin Klara pozegnala 3 zabki...Tylne, wiec nie widac, ale to jedyna dobra rzecz w tej historii.
Niestety, to byla prochnica butelkowa :(( Zabki byly myte minimum dwa razy dziennie, o zdrowe jedzenie zadbalismy, ale o piciu zapomnielismy - sok jablkowy i mleko nas rozlozyly :/... Moralniaka mam do dzis i pewnie jeszcze dlugo bede miec :( I tak mielismy szczescie, ze dalo sie je usunac pod narkoza, bez bolu & strachu. Nie bez znaczenia jest tez, ze caly zabieg (+ narkoza) byl bezplatny - jak sobie tylko pomysle, ile kosztuja takie rzeczy w Polsce, to az mi sie slabo robi... No nic, Klara ma takich gapowatych rodzicow, jakich ma, ale od teraz beda uwazac ;) Sama pacjentka wszystko zniosla bardzo dzielnie - i wkluwanie sie, i zabieg, i wybudzanie, i cale te okolooperacyjne nieprzyjemnosci:
Najgorzej wspomina zakladanie wenflonu, choc wielkiego rabanu tez nie bylo. O bolu zabkow juz prawie calkiem zapomniala, o narkozie tez. Mowiono nam, ze dzieci szybko sie po niej zbieraja, ale zeby az tak? :) Godzine po ukladala ze mna puzzle na lozku, a dwie godziny po wybudzeniu skakala po lozku jakgyby nigdy nic... No i: niespodzianka dnia - po tym jak sie juz wybudzila i odpoczela, przyszli dentysta i anestezjolog i przyniesli LODY :D Oczywiscie, nie mogla odmowic...
wtorek, 09 lipca 2013
1
4 lipca Julis skonczyl roczek! Nie bede tu pisac, ze czas tak szybko mija, bo to - jak mawia klasyk - oczywista oczywistosc :) Dopiero toto wyciagneli z maminego brzucha, a juz smiga, ze sie za nim kurzy :) Jeszcze na czterech, ale pewnie juz niedlugo na dwoch.
Roczny Julis - juz po bilansie - wazy 9,5kg i mierzy 76cm :) Urodziny swietowalismy skromnie - mala tartaletka z symboliczna swieczka...
Wieksza impreza, taka z tortem, jeszcze przed nami, ale nadrobimy jeszcze w tym miesiacu :) Prezentem urodzinowym byl tunel :) I byla to milosc od pierwszego wejrzenia...
Oprocz wyzej wymienionych danych technicznych Julian: - moze sie pochwalic 5 zabkami, kazdym w innej fazie wzrostu, a wiec i dlugosci - lubi odbierac starsza siostre z przedszkola - podobnie jak i ona w tym wieku, nie cierpi jazdy autobusem/pociagiem (co nie jest najfajniejsze, bo przeciez jakos musimy do tegoz przedszkola dojechac...) - zajada sie truskawkami, czeresniami, czerwonym agrestem, gotowanym kurczakiem z zupy, ziemniaczkami & preclami - trzeba chowac przed nim papier :/ nic nie trafia szybciej do buzi niz kartki papieru, papier toaletowy, reczniki kuchenne, poczta, gazety, kolorowanki... - ma ulubione zabawki: a) wszelkie dzwiekowe cuda :) b) wszystko co ma kabel - umie zrobic "pa pa" i przybic piatke
Bardzo dziekujemy za wszystkie zyczenia & kartki urodzinowe!
poniedziałek, 24 czerwca 2013
Fotki pourlopowe
Powoli wracam do dawnego rytmu :) Dolozylam sobie codzienne treningi: Skalpel - czterdzisci piec minut cwiczen z najmodniejsza aktualnie trenerka... Tylko ona na jutubie, ja i hektolitry potu ;) Moja diabetolog pogrozila mi ostatnio palcem, wiec ostroznie jadam, mierze cukry i wlasnie cwicze - zobaczymy na jak dlugo starczy mi pary :) Na razie zaczelam drugi tydzien i jakos sie trzymam... W kazdym razie moja osobista trenerka z jutuba zorganizowala mi resztki wolnego czasu, co widac wlasnie po blogach :/ Nie ma lekko. Dopiero skonczylam rozpakowywac bambotle /po tygodniu!/ i dopiero dzis zgralam zdjecia z aparatu -> milo tak spojrzec wstecz na urlop roku :))) Urlop, czyli all inclusive u babci w ogrodku, udal sie - mimo kiepskiej pogody - wysmieniecie: byly i spotkania rodzinne /w tym dwa razy urodziny/, festyny, odpusty & zakupy. Ja mam nowe okulary, dziecka odkryly zalety folii babelkowej, a malzonek Kindle´a... ;) W ramach dowodow - fotki: Klara & Julian na zamku w Toszku kotki dwa :) mistrzowie swiata w pykaniu z folii babelkowej ;)
w oczekiwaniu na mame :)
Upaly minely, wiec tym samym skonczyla mi sie wymowka "za goraco, zeby myslec" :D Moge myslec, wiec bede pisac. Jutro :)
pe.es podczas naszej nieobecnosci w Wiesbaden odbyl sie moj ulubiony festyn - Wilhelmstrassefest... a na poczatku miesiaca miasto odwiedzil krol holenderski Wilhelm z malzonka... nie wiedzialam, przegapilam... szkoda, bo poszlabym obejrzec sobie na zywo Maxime ;)
piątek, 24 maja 2013
Wodne dzieci
Zanim jeszcze oddale sie do prozy zycia, pochwale sie swoimi wodnymi dziecmi. Tak, znowu dzieci ;) Obydwoje kochaja wode /to chyba sprawka znakow zodiaku: wodnik & rak/, wiec radosci i piskom w kapieli nigdy nie ma konca...Ostatnio nawet zaczeli sie kapac razem, na co - przyznaje - czekalam od dawna ;) Na raz wrzucam do wanny i tylko pilnuje, zeby sie nie potopili przy chlapaniu :)
"Baby, nicht chlapen!" - krzyczy Klara co chwile... A baby, oczywiscie, chlapen, i to bardzo :) I wesolo jest, i bardzo, bardzo mokro - nie tylko w lazience ;)
czwartek, 16 maja 2013
Swieto Kwiatow Jabloni
Takie nasze lokalne :) W tym roku Swieto Kwiatow Jabloni odbylo sie po raz szescdziesiaty, jak zawsze w polnocnej (charakterem najbardziej rolniczej chyba) dzielnicy Wiesbaden: Naurod. Swieto trwa cztery dni, od piatku do poniedzialku: moza sie wybawic, najesc & napic i naogladac. Do jedzenia sa tradycyjne lokalne potrawy oferowane w malych tradycyjnych knajpkach lub nawet u ludzi w ogrodkach...Taki lokalny spontan ;) Menu jest krotkie i czesto wylacznie w dialekcie heskim... Niestety, po pieciu latach rozpoznaje jedynie Kadoffelpannekuche mit Äbbelbrei :) To Kartoffelpüffer mit Apfelmus, czyli placki ziemniaczane z musem jablkowym (tak sie tu jada i juz) Do picia: wino jablkowe, piwo, piwo, piwo - Hesjanie (?) nie sa az tak fisnieci na pukncie wina jablkowego, zeby piwa nie pic... Co to, to nie :) Poogladac mozna bylo sobie pokaz sztucznych ogni (tradycyjnie w niedziele ok.22, wiec juz nie dla nas), wybory Miss Kwiatow Jabloni, no i glowna atrakcje Swieta, czyli pochod! Pochod /niem.Umzug/ czyli przemarsz przystrojonych platform & przebranych uczestnikow pochodu :) W zasadzie atrakcja taka sobie, ale dzieciom i turystom bardzo sie podobalo... Pochod tradycyjnie otworzyly Miss Kwiatow Jabloni z poprzednich lat, a zamknela swiezo wybrana...
Wybawic tez sie mozna, a jakze! :) Pomijam codzienne wieczorne koncerty, bo na nich nie bylam, ale przed wszystkim wybawic moga sie dzieci /co oczywiscie rodzicom nie przeszkadza, a nawet jest na reke, jak sie troche czyms zajma ;) / W naszym przypadku najwieksza furore zrobila karuzela /zetony kupowane byly hurtowo/ oraz debiut "kulinarny": wata cukrowa! :)
Od swieta minelo juz kilka dni, a Klara wciaz chce wate :) Chyba musimy poszukac jakiegos kolejnego festynu... Na szczescie i Wiesbaden, i Hesja wiosna & latem obfituja w takowe :)
niedziela, 05 maja 2013
10 miesiecy. Poczatki lata
Wczoraj, czyli czwartego maja Julis skonczyl 10 miesiecy :) Od mojego ostatniego wpisu /na 37 tygodni i 5 dni/ wiele sie zmienilo...
Heh, na pewno nie zmienila sie - niestety - ilosc czasu na bloga... Wciaz za malo :( Ale tym samym mam go wiecej i dla Julisia, wiec chyba ok ;) Dziesieciomiesieczny Julinek siada, siedzi, raczkuje, wlazi do kazdej dziury, wstaje, stoi i nawet probuje sie powoli przemieszczac wzdluz tego, czego trzyma sie stojac! Nie jest az tak ruchliwy jak Klara, ale nie mozna go juz spuscic z oczu. Diete ma juz rozszerzona niemalze kompletnie ;) Praktykujemy zachodni luz, wiec i truskawki juz byly :)
Oprocz truskawek, syn moj przepada za chlebem :) Do tego jogurtem naturalnym z platkami owsianymi (moje, a raczej nasze codzienne sniadanko), makaronem i pieczonym lososiem... Lubi jak siostra jest w domu. Ostatnio nie cierpi jazdy autobusem, no ale musimy... Nie najlepiej sypia w dzien (krotko & niespokojnie), ale zato bezproblemowo spi w nocy (!). Przed snem,w nocy (raz) i tuz po przebudzeniu dostaje jeszcze piers i na razie tak zostanie. Rozpoznaje babcie, dziadka i ciocie Marte na skypie :) Chyba kojarzy tez Klarusiowe panie z przedszkola, ale nic w tym dziwnego, bo przeciez jest tam codziennie odkad skonczyl 2 miesiace. Nie lubi odklejac sie od mamy... Ani na chwileczke! Zazwyczaj myje wiec wlosy przewieszona przez wanne, a Julek lezy za mna na dywaniku, trzyma za mogi w kostkach i drrze sie w nieboglosy :( Nic tylko go nosic i nosic... Mam nadzieje, ze niedlugo mu to przejdzie :/ Nie zawsze tak bylo, wiec i nie na zawsze zostanie - ludze sie jeszcze Mierzy ok.75cm i wazy niecale 10kg - dokladne dane beda dopiero przy bilansie roczniak. Wiosna w Wiesbaden byla dosc krotka, potem wybuchlo lato, a aktualnie znowu jest jakies takie przedwiosnie... W kazdym razie cieszymy sie kazda chwila na sloncu i czasem nawet uwieczniamy costam na zdjeciach :)
:)
wtorek, 26 marca 2013
Rownodzien II
Ostatnio sporo mam na glowie i blog pokryl sie kurzem, ale w koncu sie pojawiam i pisze :) Podobnie jak u Klary, i u Julisia udalo mi sie nie przegapic rownodnia :) Czyli takiej samej ilosci dni na tym swiecie, jak i w brzuchu... Tak sie zlozylo, ze Klara wyskoczyla o dwa tygodnie wczesniej niz Julek, ale i on nie posiedzial przepisowych 40 tygodni... Wczoraj byl ten dzien: 37 tygodni i 5 dni po narodzinach :) Inaczej liczac osiem miesiecy i trzy tygodnie razem...
Jaki jest prawie dziewieciomiesieczny Julis? Rozkoszny... Przylepka mamusi, slodki mlodszy braciszek, spioszek & smakosz bananow ;) Poniekad rozwojowo jestesmy troche w tyle (Jul nie siada, nie raczkuje, nie ma zebow), ale to na pewno przez to, ze rozwijamy sie intelektualnie ;))
sobota, 02 marca 2013
Muzieeum
Znowu bedzie o nas ;) Tym razem z kategorii bzdzinek kultury, czyli ostatnia wycieczka do muzeum. Dwie poprzednie "zepsulam" i nie wzielam aparatu, wiec choc tym razem bedzie fotorelacja ;) Na te wystawe wybieralismy sie od samego jej poczatku, czyli od wrzesnia, i wybralismy sie wczoraj, czyli na dwa dni przed zakonczeniem :P Ale lepiej pozno niz wcale, prawda?
W Muzeum Historii Naturalnej w Mainz jeszcze tylko do jutro jest niezwykle ciekawa wystawa o jadowitych zwierzetach, z tymiz zwierzatkami w roli glownej, tuz za szybkami :) Jako ze Klara uchodzi w przedszkolu za specjalistke od zwierzat /zna naprawde wiele nazw, w obydwu jezykach/, koniecznie musielismy sie tam wybrac. Muzeum bylo dla Klary wielka niespodzianka - w zoo byla poltora roku temu w Warszawie (i juz nic z niego nie pamieta), wiec bardzo ja zaskoczyla obecnosc postaci, ktore do tej pory widziala tylko w ksiazkach czy telewizji...
Ogladala je z kazdej strony, nie mogla sie nadziwic, ze tak stoja i nic nie robia :) Bardzo podobaly sie jej ogromne puzzle w jednej z sal - spedzilismy tam chyba ze dwadziescia minut! Ale glowny punkt programu, czyli jadowite stwory, wywolal spodziewany efekt - > duze wow!
Biegala od okienka do okienka, z ciekawoscia zagladala kto tam jest & gdzie sie chowa; caly czas kazala sie tez podnosic (tatusiowi), zeby jak najwiecej zobaczyc...
A chowal sie nie byle kto, bo same mamby (zielone i czarne), tajpeje, grzechotniki, zmije, a takze skorpiony, pajaki i ropuchy - nomen omen - aga :)
I Julis z nami byl, ale troche mu bylo za goraco i za nudno ;)
A tu na koniec kula ziemska przed wejsciem do muzeum - duza, obracajaca sie, ociekajaca woda /bo to rodzaj fontatnny/ -> nie sposob bylo nie zmoczyc rekawiczek, nie dalo rady... ;))
Ciesze sie, ze moje dziecko na dzwiek slowa "muzeum" ma blysk w oku :)) Mam nadzieje, ze te ciekawosc uda sie nam podsycac w niej jak najdluzej...
Muzeum Historii Naturalnej , Reichklarastr.1, 55116 Mainz
czwartek, 28 lutego 2013
Mam(y) oko na ksiazeczki
Musze przyznac, ze poczatku dosc sceptycznie podchodzilam do stylu Aleksandry i Daniela Mizielinskich - nie podobal mi sie, ale czulam, ze Klarze jednak moze bardziej pasowac. I nie pomylilam sie :) Ona uwielbia te grafike :) Na poczatku bylo "Miasteczko Mamoko" - najglosniejsza chyba pozycja z spod piora (kredki?) Mizielinskich. Dlugo sie kolo niego czailam, ale nieporzebnie: "Klara lubi Mamoko" ;) Mamoko to ksiazka wylacznie obrazkowa - sklada sie z rozkladowek, na kazdej z nich przedstawiona jest scena z zycia tego miasteczka. Akcja dzieje sie jednego dnia i bohaterami sa te same postaci o przesmiesznych imionach: Gerwazy Skorupko, Otylia Sadelko, Hipolit Grzywa czy Ernest Nakrapiany. Sledzac oczkiem i paluszkiem przygody poszczegolnych bohaterow mozna spedzic dlugie godziny tylko nad jedna strona :)
Jest to rowniez ksiazka skierowana do najmlodszych - formalnie chyba od lat 3, ale moim zdaniem juz i 2- 2,5 latki beda mialy frajde z ogladania. Nasze kolejne zakupy to dwie siostrzane pozycje: "Mam oko na litery" i "Mam oko na liczby." Obydwie ksiazeczki to rowniez w stu procentach obrazki: jedna koncentruje sie na liczeniu, a druga na wyszukiwaniu postaci & przedmiotow na konkretna literke.
W lewym gorrnym rogu znajduje sie literka, a na obrazkach slowa do wyszukiwania. Oczywiscie, z naszej perspektywy ogromnym plusem "Mam oko na litery" jest jej uniwersalnosc jezykowa :)) Mozemy szukac po polsku /z mama/ i po niemiecku /z tata/ :D
"Mam oko na liczby" rowniez rozwija spostrzegawczosc, ale przeznaczona jest dla dzieci, ktore umieja liczyc - moja trzylatka probuje, ale to jeszcze nie to ;)
O "Mapach" dowiedzialam sie przypadkiem, ale jak tylko zobaczylam na stronie wydawnictwa przykladowe strony, od razu sie zakochalam... Od zawsze uwielbiam atlasy: historyczne, anatomiczne, no i przed wszystkim geograficzne :) "Mapy. Obrazkowa podroz po ladach, morzach i kulturach swiata" kupilam glownie dla siebie i - moze - bede pozyczac dzieciom do poogladania...
42 kraje z 6 kontynentow /malo, za malo.../ rozrysowane w fantastyczny sposob! Do tego ten gigaformat i ta dbalosc o szczegoly...
Kraje zaprezentowane sa nieco stereotypowo, ale o kazdym z nich zamieszczono mnostwo informacji: poczawszy od danych statystycznych i najwazniejszych miastach wraz ich symbolami, az po slynne postacie, zwierzeta wystepujace na tym terenie, az po kulinaria i poluparne imiona & inne ciekawostki. Jest tu Holandia z tulipanami & malarzami, Islandia z gejzerami, Mongolia ze stepem, Japonia z pagodami i Namibia z plemionami Himba, Herero i Ovambo. Jest kuchnia tajska, chorwackie stroje ludowe i bostwa starozytnego Egiptu. Elvis. Wielki Kanion. Agenci FBI... No po prostu wszystko tu jest ;) Minusow /poza tym, ze brakuje mi ze sto piecdziesiat krajow/ nie widze... Jak juz pisalam kocham atlasy, wiec nie jestem do konca obiektywna ;) Uwazam, ze "Mapy..." to rewelacyjna ksiazka i kazde dziecko powinno ja miec. Moje moga beda mogly podotykac ;) A tu, bonusowo, nawet fotoreportaz z podrozy paluszkiem po mapach: Julis w Polsce
Julek kolo Niemiec
Julian w Hameryce ;)
Klara w Holandii
i rzucajac oko na caly swiat...
Aleksandra i Daniel Mizielinscy, wydawnictwo Dwie Siostry "Miasteczko Mamoko", 2010 "Mam oko na litery", Mam oko na liczby", 2012 "Mapy. Obrazkowa podroz po ladach, morzach i kulturach swiata.", 2012 Ilustracje pochodza ze stron: wydawnictwodwiesiostry.pl i polskailustracjadladzieci.pl
wtorek, 26 lutego 2013
3 lata (+ 10 dni)
Jak zwykle, z poslizgiem ;) Ale poki wyrabiam sie jeszcze w tym samym miesiacu, to nawet wyrzotow sumienia nie mam. Moja corcia skonczyla 3 latka! 3 LATKA! A ja mam wrazenie, ze w ogole sie nie postarzalam... Imprezy urodzinowe byly dwie: u dziadka, rodzinna i u nas w domu, z dziecmi. Jak gdyby tego bylo malo, dwa razy swietowala tez w przedszkolu, ale to zasluga mojego meza - muffiny przewidziane na pierwsze swietowanie, wywalil tuz przed przedszkolnym progiem... Tamtego dnia Klara swietowala napredce zrobionym popcornem ;) Fajne te panie - tak spontanicznie cos wymyslic.. Nie w kazdym przedszkolu tak sie chce... Meza z domu nie wywalilam, nowe muffinki upieklam, wiec nastepnego dnia Klarusia swietowala juz jak nalezy :) Obydwie imprezy uswietnil Teczowy Tort i rozne muffinki, ktore pieklysmy razem :) Dekoracje tez robilysmy razem, a potem Klara juz sama wszystko demolowala... Prezenty zyskaly uznanie solenizantki ;)
Jaka jest trzyletnia panna Klara? Tempramentna, glosna i uparta (po mamusi?). W przedszkolu jest maskotka grupy (najmlodsza, wiec korzysta), w domu jest starsza siostra (przynosi Julisiowi smoczek i przykrywa go kocykiem, czy tego chce, czy nie... jak nie, to jego problem), u dziadka jest wariatem goniacym po schodach caly dzien :D
Wciaz nieodpieluchowana, ale przestalam sie juz tym martwic - najwyzej kiedys odpieluchuja sie razem... Ma 95cm wzrostu i wazy 14,5kg, czyli calkiem przecietnie ;) Lubi: - czytac ksiazeczki - rysowac - naklejki wszelkiej masci, ktore bezustannie nakleja nam wszedzie, ale najchetniej na tapete w duzym pokoju - "Swiat malej ksiezniczki", Swinke Pepe i Hello Kitty (to ostanie, niestety...) - czekolade, ale na szczescie w rozsadnych ilosciach - Haribo, niestety juz w ilosciach hurtowych :/ - dziadka Edi - zime, snieg & sanki - pania Erike, sasiadke dziadka Ernsta - ciufaski, czyli kielbaski/truskawki - swoje przedszkole, panie, dzieci & polska grupe zabawowa - nosic sukienki (spodnie sa be) Nie lubi: - nosic czapki - wafelkow - jajek - wstawac o 7 rano - mycia glowy (oj, i to bardzo) - baletki, czyli tabletki (jakiekolwiek) tez nie sa w jej guscie - dlugiego siedzenia przy stole i czekania kiedy inni wreszcie skoncza jesc (i w domu, i w przedszkolu) Jest tez bardzo madra, lubi ukladac puzzle i grac w gry planszowe :) Swietnie wie, co & kiedy powiedziec tatusiowi, zeby go przekabacic lub cos od niego dostac... Wciaz jest 100% coreczka tatusia, ale spi tylko ze mna ;)
Pisalam juz, ze strasznie kocham tego mojego mojego Cypiska? ;)
wtorek, 12 lutego 2013
Rozany Poniedzialek
Ten dzien jest dla nas szczegolnym dniem, bo wlasnie wtedy zaczelam rodzic Klare :) Ostatecznie urodzila sie minute po polnocy juz we wtorek, a poza tym to jest swieto ruchome, no ale przez chwilke moj maz cieszyl sie, ze bedzie mial karnawalowe dziecko :))) O tradycji pochodow pisalam juz 4 lata temu - wtedy ogladalam pochod w Wiesbaden; w tym roku Rosenmontag spedzilismy u tescia w Troisdorf i i tam, kilka kilometrow od Kolonii, obejrzelismy dosc kameralny Umzug (czyli wlasnie pochod)
Oczywiscie, najwazniejsze byly kamelle, czyli fanty -> wszystko to, co rzucane jest przez uczestnikow pochodu w strone ogladajacych: slodycze, zabawki, rozne drobiazgi... W tym roku trafily sie nam nawet 2 kaczki do kapieli i 3 pilki :) Byl to tez pierwszy swiadomy karnawal Klary - troche byla przestraszona halasem i zaskoczona spadajacymi z nieba zelkami Haribo, ale szybko sie rozkrecila i zaczela lapac fanty do przyniesionej siaty... ;)
A wieczorem w domu nastapilo dokladne ogladanie przyniesionych roznosci... Julis tez byl na pochodzie (w chuscie), wiec rowniez bral udzial w podziale lupow ;)
Za rok koniecznie musimy sie przebrac - moze wtedy zlowimy jeszcze wiecej kamelli?
wtorek, 05 lutego 2013
Karnawal
Chwilowo jestesmy chorzy :( Klara miala paskudne przeziebienie, a potem zapalenie ucha. Julian z kolei miala zapalenie oskrzeli... Teraz Ralph ma grype, a ja - choc zdrowa - czuje sie juz zmeczona tym domowym szpitalem. Chco jednoczesnie doceniam, co mam, bo to w zasadzie dopiero druga choroba Klara - ostatni raz byla chora poltora roku temu (w Warszawie, rowniez zapalenie ucha)... Szkoda mi tylko Julisia, ktory juz musial sie troche pomeczyc goraczka, biegunka, no i nieciekawym kaszlem :/ W przerwie chorowania (bo byly i chwile wytchnienia) wybralismy sie na przebieranki do polskiej grupy zabawowej:
Klara - Sniezka; to po raz drugi w zyciu (nawet ten sam stroj), ale pierwszego na szczescie nie pamietala... Julis - pirat ;) mua - damska wersja Robina Hooda ;) W moim rozmiarze byla jeszcze zakonnica i ewentualnie duza truskawka, ale to ja juz wolalam Robinie Hood... W czwartek Klara ma zabawe karnawalowa w przedszkolu i w sumie powinna na nia pojsc, ale jeszcze jutro skoczymy na kontrole.
poniedziałek, 14 stycznia 2013
Nowy Rok
Wlasnie wrocilismy z ferii swiateczno-sylwestrowo-bardzo zimowych spedzanych u babci & dziadka w Polsce :) Opoznienie mam wiec straszne, ale za to jest o czym pisac. Tylko, oczywiscie, czasu brak... Na razie wiec beda obrazki, a literki do nich pojawia sie niebawem.
Aktualizacja: a wiec, sa i literki :) Znowu zabralo mi to wiecej czasu niz myslalam (albo: czas pedzi szybciej niz bym chciala...), ale lepiej pozno niz wcale. Sylwestra i pierwsze dwa tygodnie stycznia spedzilismy w Polsce: babcia, prababcia i dziadek mieli rzadka okazje nacieszyc sie Klara & Julisiem az do przesytu :P Byly spcerki, zabawy, no i przede wszystkim: sanki z dziadkiem! Nie wiem czy Klara zapamieta te zime, ale jesli tak, to bedzie miala piekne wspomnienia :) Sylwester to domowka w rodzinnym gronie: jak widac na kolazu, byly odswietene stroje, balony i zabawa az do polnocy. Juli & Oli (robocze ksywki syna & siostrzenca) oczywiscie padli pierwsi, ale Klara po raz drugi w zyciu obejrzala sylwestrowe fajerwerki :) Panna Klara ma juz niespelna 3 lata i coraz bardziej mozna sobie z nia pogadac - wlasnie teraz, w okresie okoloswiatecznym, zaobserwowalismy u niej najwiekszy jak do tej pory rozwoj jezykowy, i to od razu w obydwu jezykach :)) Co prawda jako dwujezyczne dziecko moze pozniej zaczac mowic, ale do tej pory jej mowa rowzijala sie bardzo powoli, nawet jak na dwujezyczne dziecko (stwierdzone przez lekarza, a potwierdzone i w przedszkolu, i przez logopede)... No, ale wychodzimy na prosta :) Wiekszosc czasu w Polsce spedzila wlasnie na sankach, muzykujac /tez z dziadkiem/, puzzlujac namietnie lub ukladajac klocki :) Z Julisia zrobil sie czarus ;) Nic tylko by flirtowal z kazda napotkana kobieta :) Spojrzenie amanta, szeroki usmiech... 4 stycznia skonczyl pol roku, a kilka dni temu odbyl sie stosowny bilans: nasz amant mierzy 69cm i wazy 8kg :) Obraca sie juz na brzuch i dostaje jedzenie pozacyckowe: ulubionymi owockami sa jablka i morele, a z obadkow ceni sobie te z indykiem :) Lubi czytac szeleszczace gazety, spedzac godziny przyklejony do mamyw chuscie i gorace kapiele. Wciaz je 4-5 razy miedzy 20 a 7 rano, ale reszte nocy spi jak aniolek; w ogole jest malym aniolkiem i strasznym synkiem mamusi (mamusia docenia, ale czasem chetnie oddalaby go tatusiowi, ale synus nie chce...) Na przelomie roku uzupelnilam tez swoja biblioteczke /papierowe wydania ksiazek/, ale juz niedlugo bede sie tez rozgladac za elekronicznymi wersjami, bo pod choinka znalazlam Kindle´a :)) Pewnie minie troche czasu zanim sie z nim oswoje, ale nastepne zakupy ksiazkowe beda juz go uwzlednialy ;)
czwartek, 06 grudnia 2012
Pomocnik Sw.Mikolaja
Syn, synus, syneczek... Szczescie moje najwieksze, pieciomiesieczne :)
Mam go (i kuchareczke), wiec juz zadnych prezentow nie potrzebuje... ;)
wtorek, 04 grudnia 2012
Kuchareczka
Udala mi sie corcia ;) Prosze, jak pomaga w kuchni:
Najczesciej jest to kuchnia u dziadka, czyli w weekend, bo wtedy mamy dla siebie najwiecej czasu :) Czasu na wybieranie przepisow /Klara wybiera je po zdjeciu/, gotowanie /np.: Klara myje ziemniaki, ja obieram/, pieczenie /Klara trzyma mikser i wycina ciasteczka, ja zajmuje sie piekarnikiem/ czy zmywanie juz po wszystkim ;)
Na najblizszy weekend mamy zaplanowane kolejne ciasteczka :) Najpiekniejsza czescia niemieckich zwyczajow okoloswiatecznych jest ten zwyczaj pieczenia ciasteczek adwentowych...
poniedziałek, 12 listopada 2012
Pochod swietomarcinski
Poki nie zamieszkalam w Niemczech, 11 listopada byl dla mnie "tylko" Swietem Narodowym, i to ogladanym w telewizji (a nie bezposrednio swietowanym). Kojarzylam tez, ze w Poznaniu jedza - podobno pyszne - rogale swietomarcinskie ;) I tyle. Po przyjezdzie tu odkrylam jeszcze dwie zwiazanym z ta data atrakcje: 11.11 o 11:11 w Niemczech rozpoczyna sie piata pora roku, czyli karnawal :D A do tego organizowane sa pochody swietomarcisnkie (Martinsumzug). Dlugo wydawalo mi sie, ze glownym organizatorem sa przedszkola, ale niedawno odkrylam, ze tego dnia i dorosli chodzaja sobie po zmroku z lampionami... U nas bylo standardowo, czyli w roli glownej bylo jednak dziecko. Pamietam, jak pierwszy raz (4 lata temu) widzialam pochod przedszkolakow z lampionami - jakos nie mialam wtedy nawet nadziei, ze i ja kiedys bede towarzyszyc swojemu dziecku w tej zabawie :( No ale na szczescie, stalo sie inaczej: w tym roku Klara poszla do przedszkola, wiec pod koniec pazdziernika kopnal nas zaszczyt zaproszenia do tegoz przedszkola w celu wykonania z dzieckiem lampionu... Wymowilam sie opieka nad Julkiem i wyslalam malzonka ;) Ten stanal na wysokosci zadania i - jako jedyny tatus wsrod stada mamus - wykonal z dzieckiem kolorowy lampion :) W piatek przed 11.11 o 17 /zeby byl juz zmrok/ spotkalismy sie nieprzypadkiem przed przedszkolem, zebralismy te swoje lampiony i, spiewajac okolicznosciowe piosenki, poszlismy na ten pochod...
Tradycyjnie na poczatku kazdego wiekszego pochodu jest jeszcze Swiety Marcin na koniu, ale na naszym malym pochodzie nie bylo :) Byly zato kielbaski (dla dzieci) i grzane wino (dla niektorych rodzicow). Genezy zabawy nie znam, ale moze za rok sie dowiem. |
Ostatnie wpisy
Zakładki:
Alternatywnie
Autorka szablonu
Banerki
Blogu blogu...
DE
ES
IS/SE
Kryminały i sensacje
Promyczek
Różnosci do poczytania
Wyzwania czytelnicze
Żeby nie szukać co chwilę :)
Tagi
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |